Uwaga wstępna od redaktora: Poniższy artykuł ilustruje trudności tego, co często nazywam „dynamiką grupy”. Każdy, kto planuje zorganizować rekolekcje po Schumer z więcej niż dwiema rodzinami, powinien być bardzo ostrożny! –JWR
Właśnie wróciłam z czterodniowego zjazdu rodzinnego i oto moje spostrzeżenia. Aby przygotować scenę, zorganizowałem czterodniowy zjazd rodzinny z kilkoma rodzinami mężczyzn, kobiet i dzieci. To było pod koniec lipca i do sierpnia 2022 roku. Lokalizacja była bardzo pożądaną odległą placówką Forest Service Group, która mogła pomieścić do 200 osób. Miejsce to znajdowało się około 5 stóp nad poziomem morza i tuż obok ładnego strumienia łososia. Na kempingu wciąż były łaty śniegu, który jeszcze się nie stopił. Miał około 000 stóp szerokości i 250 stóp długości i znajdował się na poziomie kilkunastu stołów piknikowych i dołów na ognisko z trzema dużymi sklepionymi toaletami. Możliwość zarezerwowania tej strony trwała ponad 500 miesięcy ze względu na konkurencję i została zarezerwowana i opłacona przeze mnie za jedyne 15 USD za cztery dni. Dla mnie to niesamowita okazja.
Byłem podekscytowany tym, że przybiję tę stronę z dniami, w których chciałem, i zgromadziłem rodziny w świecie po Covidie, aby zobaczyć, jak wszyscy sobie radzą. Nigdy nie byłem na kempingu z większością mojej dalszej rodziny, więc nie miałem pojęcia o poziomie umiejętności lub ich braku. Słyszymy, że nieustanne bicie bębnów w społeczności przetrwania budowania społeczności jest ważniejsze niż powietrze, którym oddychamy, więc buduj społeczność z rodziną. Prawidłowy? Cóż, oto moja historia.
Zaprosiłem kilka rodzin, aby w tym dniu dołączyły do nas w górach. Wysłałem za pośrednictwem Facebooka i e-mailem szczegóły tej strony z datami i godzinami oraz wskazówkami dojazdu. Powiedziałem, że służba leśna zezwala na zwierzęta, ale proszę zostawcie zwierzaki w domu nie byłoby zatem konfliktów. Ostrzegłem w poście, że jest to odległa lokalizacja bez sieci komórkowej, bieżącej wody i spłukiwanych toalet, a temperatura może wynosić od 90 stopni w południe do 40 stopni w nocy. Wyjaśniłem, jako gospodarz obozu. Zapewniłam trzy śniadania, trzy poranki, a pozostałe posiłki od nich zależały. Ponadto przez cały dzień dostępna byłaby gorąca woda na herbatę lub posiłki typu ramen.
Ze względu na niebezpieczeństwo pożaru zezwolono tylko na jedno główne ognisko i nie można było używać innych dołów, więc zaplanuj przyniesienie drewna na opał do głównego ogniska. Przyznaję się do tego, że jestem zbyt planującym i schludnym dziwakiem, więc wspomniałem, że tylko cztery osoby przygotowujące posiłki mogą być dozwolone w dwóch namiotach typu pop-up 10′-0 x10′-0 ze świeżą wodą i jedzeniem oraz parą dwupalnikowe piece Camp Chef. Chodziło o warunki sanitarne i bezpieczeństwo żywnościowe. Rozwinąłem sznurek wokół tych dwóch wyskakujących namiotów, a kuchnia miała tylko jedno wejście, aby powstrzymać nie kucharzy.
Moja żona i ja przybyliśmy o 11 rano pierwszego dnia i trochę posprzątaliśmy cały obóz, więc wiedzieliśmy, jak wygląda to miejsce, zanim przybyli inni. Poszliśmy nawet do toalety w skarbcu i dodaliśmy do pompy papier toaletowy i środki do dezynfekcji rąk. Upał był wyczerpujący i przyjechaliśmy jako pierwsi. Rozstawiliśmy kuchnię i już o 13:00 przyjechali inni obozowicze. Kupiłem 96 galonów świeżej wody w domu w 6 galonowych dzbankach i kazałem mojemu rodzicowi napełnić rezerwowy zbiornik świeżej wody w jego kamperze, co zapewniłoby prawie 200 galonów do gotowania i czyszczenia. Jest brama do wejścia, a służba leśna dostarczyła nam kod dziurkowania, który przekazałem innym członkom rodziny. Do 20:00 przyjechali ostatni z obozowiczów i było nas około 50 osób. Byli w wieku od 81 lat (z demencją) do 4-miesięcznego dziecka.
To okres miesiąca miodowego na każdym kempingu, kiedy morale jest wysokie, a wszystkie potrzeby są zaspokojone.
Kto wypuścił psy?
To był szok, mimo że prosiłam ludzi, aby zostawili w domu swoje ukochane zwierzaki. Nagle spacerowało siedem psów różnych ras. Jeden był pitbullem, dwa jamniki, a pozostałe rasy mieszane. Sama mam starszego owczarka niemieckiego, którego zostawiłam pod opieką troskliwej sąsiadki, aby nie narzucać innym swojego zwierzaka. Poprosiłem właścicieli zwierząt domowych, aby przywiązali swoje psy na terenie obozu i nie pozwolili im swobodnie wędrować i powodować konfliktów. Ta rada została szybko zignorowana, a strona stała się ogromnym parkiem dla psów bez smyczy.
Wpadłem na pomysł, że to będzie 96-godzinna impreza i nie pomyliłem się. Następnego ranka minął miesiąc miodowy i ludzie zaczęli budzić się na wolności. Moja żona i ja, wraz z dwoma innymi kucharzami, byliśmy na nogach od 5 rano, przygotowując śniadanie na posiłek o 7 rano. W menu tego ranka była jajecznica, kowbojskie ziemniaki (smażone plastry ziemniaczane z pokrojonymi w kostkę kawałkami bekonu i tartym serem). Wiedziałem, że niektórzy dobrze by pili poprzedniego wieczoru. Moją jedyną prośbą było nie pić przy dzieciach i robić to we własnym obozie. Miałem pod ręką ekspres do kawy na 30 filiżanek. Zrobiłam super mocną kawę, bo ludzie przyniosą swoje nałogi.
Podczas naszego pierwszego wspólnego śniadania pewna nastolatka z rodziny oznajmiła, że jest weganką i że to, co serwujemy, jest barbarzyńskie. Myślałem , że żartuje , a potem powiedziała , że jej zamówienie na śniadanie to pojedyncza kromka tostowanego bezglutenowego chleba pszennego z organicznym miodem i zje jajko tylko wtedy , gdy będzie słonecznie z pieprzem . Powiedziałem, że to się nie stanie. Wyszła zła, mając tylko filiżankę czarnej kawy. Poranki w górach są dość chłodne pod koniec lat czterdziestych. Miałam związek po sześćdziesiątce, która skarżyła się na zimno i ciągle próbowała rozpalić ognisko, aby się ogrzać. Powiedziałem mu, że mamy ograniczoną ilość drewna opałowego. Bo tylko ja i dwie inne rodziny przyniosłyśmy drewno na wieczorny ogień. Zakończyliśmy pierwsze 40 godziny tego zjazdu rodzinnego, a reszta dnia minęła spokojnie, gdy ludzie odpoczywali i doganiali się nawzajem.
Następnego ranka o 6 rano zauważyliśmy innych obozowiczów kręcących się wokół głównego ogniska, czekając na śniadanie. Poprosiłem ochotników, aby obrali ziemniaki, aby uzyskać więcej ziemniaków kowbojskich, aby zwiększyć śniadanie (nikt się nie zgłosił). Potem jak zwykle stos naleśników z maślanką i jajecznicą. Śniadanie i kawa poszły dobrze, ale byłam zła, gdy młoda dwudziestoletnia rodzicielka wsadziła niemytą rękę w jajecznicę gotową do podania – by nakarmić swoje jamniki. Zbeształam go za to, że to było niehigieniczne i że jedzenie będzie musiało być teraz podgrzane, zanim będzie można je podać. Po prostu nie mogłem wyrzucić prawie 6 tuzinów jajek. Poskarżył mi się, że jego psom zabrakło karmy i są głodne.
Byliśmy już 72 godziny w tej męce, a kiedy obudziliśmy się o 5 rano, prawie wszyscy obozowicze kręcili się w ciemnościach przed świtem, czekając na śniadanie. Przyszło mi do głowy, że przynieśli frytki i przekąski, które już dawno zniknęły. Jeśli chodzi o wodę, zauważyłem, że prawie nie ma wody. Para dziewięciolatków umyła zęby w kuchni i zostawiła otwarty kran głównego zbiornika. Zostało nam tylko siedem galonów świeżej wody. Nie chciałem spędzać godzin na gotowaniu wody z potoku.
Częścią przywództwa jest zachowanie spokoju. To była dla mnie walka. Podaliśmy bardzo obfite śniadanie i zrobiliśmy dodatkowe naleśniki, aby uzupełnić brakujące posiłki.
Tego wieczoru ogień był bardzo mały, ponieważ związek był zimny rano drewno zniknęło, więc uciekali się do palenia gałązek i patyków, gdzie tylko mogli je znaleźć.
Nadszedł ostatni dzień wyjazdu i dla mnie nie mógł nadejść wystarczająco szybko. Nasz uroczy obóz stał się wersją Władca much. A skoro mowa o muchach, te siedem psów robiło kupę wszędzie, łącznie z kuchnią. Sanitariaty zniknęły. Ponieważ dwa pozostałe śniadania były tak duże, a skradziono tyle jedzenia, żeby nakarmić psy, nasze ostatnie wspólne śniadanie było skąpe. Przyniosłem dwie puszki 10 chili, które uzupełniały śniadanie, aby było trwałe.
Zniknęła osobista pielęgnacja obozowiczów, a maniery słabły. Obozowicze chętnie wyjeżdżali zaraz po śniadaniu. Poprosiłem o sprawdzenie ich obozu, aby upewnić się, że jest tak czysty, jak go otrzymali. Pierwsza grupa wyszła o 8 rano i opuściła czysty obóz. Drugi i trzeci również opuściły czysty obóz. Czwarta grupa z jamnikami była w bałaganie i kiedy próbowali wyjść, stanąłem przed samochodem i powiedziałem: „Posprzątaj to przed wyjazdem. Narzekał gorzko, że tak było, kiedy go znalazł, a ja nazwałem go kłamcą. Podniósł torbę pełną śmieci i wręczył mi ją, a ja szybko rzuciłem go na jego tylne siedzenie. On uciekł.
Cóż, morał tej historii to personnes SERA być ludźmi i musisz się tym zająć. Przywództwo to trudna do zdobycia umiejętność. Następnym razem, gdy ktoś zbeszta cię za to, że nie stawiasz „SPOŁECZNOŚCI” ponad wszystkim innym, bardzo uważaj, kto dołącza do Twojej społeczności. W moim przypadku w ciągu 100 godzin byliśmy upadającą społecznością. Doświadczenie to brutalny nauczyciel. To doświadczenie jest na mojej liście rzeczy, których nigdy więcej nie zrobię. Ten jest świetny!