Po jednorazowej podwyżce stóp Rezerwy Federalnej o 75 punktów bazowych (0,75%), zauważam tendencję wśród ekonomistów głównego nurtu do wyciągania kryształowych kul i przewidywania niemal natychmiastowego powrotu do warunków deflacyjnych. Ich zdaniem recesja „wszystko zrównoważy”. Większości z tych osób sugerowałbym, aby trzymali kryształowe kule w spodniach; stale się mylili i nadszedł czas, aby się zamknęli. Jeśli przewidziałeś, że inflacja będzie „przejściowa” w zeszłym roku, to nie masz dziś prawa zachowywać się jak ekonomista.
Aby powstrzymać problem z inflacją, potrzeba znacznie więcej niż półagresywnej podwyżki stóp przez bank centralny, a kiedy mówię „inflacja”, mam na myśli INFLACJĘ CEN, a nie tylko wzrost podaży pieniądza czy bańkę na giełdach. Jest zbyt wielu analityków finansowych, którzy nawet nie rozumieją, z czym tak naprawdę wiąże się inflacja.
Niektóre sektory gospodarki rzeczywiście odczują presję deflacyjną. Na przykład spada realny PKB. Sprzedaż detaliczna spada. Płace w USA pozostają w stagnacji w stosunku do cen. Sprzedaż domów teraz gwałtownie spada. Produkcja spada. Jednak ceny pozostają wysokie. W tym samym kryzysie gospodarczym wyraźnie występuje mieszanka elementów inflacyjnych i deflacyjnych. Innymi słowy, jest to wydarzenie stagflacyjne.
Jednym z obszarów, w którym ceny wciąż rosną, jest energia. Główny nurt przypisuje to niemal wyłącznie konfliktowi między Rosją a Ukrainą oraz ewoluującym sankcjom na rosyjską ropę i gaz ziemny. Jednak ceny gazu rosły w zawrotnym tempie na długo przed inwazją Rosji na Ukrainę. Inflacja w światowej gospodarce osiągnęła szczyt od 40 lat na długo przed tym, jak Ukraina stała się problemem, jak przyznał w zeszłym tygodniu prezes Rezerwy Federalnej Jerome Powell.
Nie zachowujmy się tak, jakbyśmy nie znali przyczyny tego wszystkiego. Jest to spowodowane drukowaniem pieniądza fiducjarnego przez Rezerwę Federalną od 2008 roku, a winowajcami są ogólnie banki centralne. Bankowcy mogą sfinansować lub odmówić finansowania tego, czego chcą. Politycy rządowi odgrywają swoją rolę w tworzeniu inflacji poprzez PROSZĘ o pieniądze, ale to Fed decyduje, czy tworzą pieniądze. Rząd nie ma uprawnień do dyktowania polityki Fed; jak przyznał kiedyś Alan Greenspan, Fed nikomu nie odpowiada.
Bank centralny mógłby nas odcisnąć w niepamięć, gdyby chciał, i w zasadzie to zrobił. To powiedziawszy, istnieją inne elementy naszego obecnego kryzysu poza zbyt dużą ilością dolarów. Istnieje również kwestia zakłóceń łańcucha dostaw.
To szczególnie przypomina mi groźbę stagflacji, która wydarzyła się w latach 1970. Kryzys naftowy i stagflacyjny końca lat 1970. miał swój przebieg tuż przed moim urodzeniem, więc oczywiście nie mogę opowiedzieć o tym, co było z pierwszej ręki , ale kiedy studiuję wydarzenia, które do tego doprowadziły, dostrzegam wiele podobieństw do sytuacji, z którą mamy dziś do czynienia. Jednak kryzys, który teraz się rozwija, może się znacznie pogorszyć.
Na początku lat 1970. Richard Nixon, na polecenie bankierów centralnych, usunął dolara z resztek standardu złota. Banki centralne porzuciły złoto jako główny mechanizm handlu między rządami i zaczęły przechodzić na specjalne prawa ciągnienia; koszykowy system walutowy MFW. Nic dziwnego, że dolar rozpoczął natychmiastową spiralę, a jego siła nabywcza zaczęła gwałtownie spadać. Stagflacja stała się problemem domowników w latach 1970. XX wieku.
Ten problem został ostatecznie złagodzony, gdy wzrósł status globalnej rezerwy dolara. Zasadniczo wyeksportowaliśmy wiele naszych dolarów za granicę, aby wykorzystać je w światowym handlu, a co za tym idzie, wyeksportowaliśmy również wiele naszej inflacji/stagflacji. Dopóki dolar pozostawał główną walutą rezerwową, większość konsekwencji dodruku fiducjarnego banku centralnego nie byłaby odczuwalna przez ogół społeczeństwa. Jeśli chodzi o benzynę, dolar był od dziesięcioleci petro-walutą, co pozwoliło nam utrzymać ceny w Stanach Zjednoczonych niższe niż w wielu krajach.
Ale rzeczy się zmieniają. Udział dolara w światowym handlu spada od kilku lat, a Fed wciąż tworzy kolejne dolary z powietrza. Tylko w 2020 r. Fed wezwał 6 bilionów dolarów, aby podsycić reakcję na bodźce ciążowe, wpompowując wszystkie te pieniądze bezpośrednio do systemu za pomocą czeków na krukowicę i pożyczek PPP. Aby proces ten trwał nadal, globalny udział dolara w handlu musiałby nadal rosnąć, aby eksportować amerykańską inflację za granicę. To się nie dzieje. Spada procent dolara w handlu światowym.
To koniec cyklu, który rozpoczął się w latach 1970. Wracamy do początku.
Ponadto kryzys gazowy końca lat 70. i początku lat 80. spowodowany był również irańską rewolucją oraz wycofywaniem dostaw irańskiej ropy z rynku światowego. Spowodowało to stratę około 7% całkowitej ropy na rynkach, ale ceny benzyny poszybowały w górę z 65 centów w 1978 r. do 1,35 dolara w 1981 r. Ceny wzrosły ponad dwukrotnie w ciągu trzech lat i nigdy nie wróciły do poprzedniego poziomu. kryzys.
Podobnie jak pod koniec lat 1970., mamy również problem z łańcuchem dostaw z krajem OPEC. Udział Rosji w światowej produkcji ropy w 10 roku wyniósł około 2020%, ale Rosja jest drugim największym eksporterem ropy na świecie. Tylko 2% ropy importowanej do Stanów Zjednoczonych pochodzi z Rosji, ale Europa jest uzależniona od Rosji w około 3% całkowitego zużycia ropy.
UE ma teraz odciąć te dostawy ropy, chociaż pojawiają się pytania o luki i ile faktycznie rosyjskiej ropy nadal dostarcza się narodom europejskim. W miarę utrzymywania się sankcji UE będzie musiała zwrócić się do innych eksporterów, aby uzyskać to, czego potrzebują, zmniejszając ilość dostaw dostępnych dla krajów zachodnich. Rosjanie po prostu przystosowali się i obecnie sprzedają więcej ropy z dyskontem na główne rynki wschodnie, takie jak Chiny i Indie. Ale dla reszty z nas europejskie pragnienie ropy będzie nadal powodować wzrost cen, gdy podaż będzie się zmniejszać.
Więc gdzie nas to zostawia? Nasza sytuacja jest podobna do kryzysu gazowego z końca lat 1970., gdy trwa stagflacja, słabnąca waluta, a także poważny spór gospodarczy z producentem OPEC. To powiedziawszy, sytuacja jest zauważalnie gorsza niż w latach 1970. z kilku powodów, w tym z faktu, że nasz kraj jest znacznie bardziej zadłużony, zagraniczne zasoby skarbowe i dolarowe spadają, a konflikt z Rosją jest znacznie bardziej rażący niż nasze problemy z Iranem. w latach 70.
Podejrzewam, że zobaczymy co najmniej 300% wzrost cen benzyny od minimów sprzed pandemii, które wynosiły około 2,60 dolara za galon za zwykłe paliwo. Oznacza to, że ceny będą nadal rosły w tym roku i ustabilizują się na poziomie około 7,50 USD za galon do drugiego kwartału 2023 r. Tempo wzrostu cen opieram na tempie, które miało miejsce w latach 1979–1981.
Oczywiście na rynku będą spadki i przerwy, ale jest mało prawdopodobne, aby w najbliższym czasie ceny pomp drastycznie spadły. W mediach głównego nurtu będą niekończące się prognozy, kiedy inflacja się zatrzyma, a wielu ekspertów będzie twierdzić, że Fed wkrótce skapituluje w sprawie podwyżek stóp. Cały ten hałas w pewnym stopniu wpłynie na rynki ropy, ale ceny będą nadal rosły.
Niektórzy powiedzą, że spadający popyt przestanie rosnąć ceny, jednak problem stagflacji nie kręci się tylko wokół popytu, ale w grę wchodzi wiele innych czynników. wyłączenia pandemii, jest mało prawdopodobne, aby nastąpiło znaczące odwrócenie.
Również dla tych, którzy mają nadzieję, że amerykańskie łupki lub OPEC przejmą Rosję, tak się nie stanie. Eksperci przemysłu naftowego zauważyli już, że ze względu na inflację i brak siły roboczej nie będzie większego wzrostu pompowania ropy, a niedobory będą się utrzymywać jeszcze przez jakiś czas.
Co to oznacza dla całej gospodarki? Inflacja w podstawowych potrzebach, takich jak benzyna, oznacza implozję w handlu detalicznym. Ludzie będą przeznaczać środki z innych zakupów na pokrycie kosztów gazu i energii. Drogie benzyny to także wysokie stawki frachtowe, co oznacza wyższe ceny za wszystko inne na sklepowych półkach. Drogi gaz doprowadzi też do bankructwa lub zamknięcia małych firm transportowych, a także do znacznie wyższych stóp procentowych wprowadzonych przez Fed. Mój dziadek stracił swoją działalność w zakresie transportu ciężarowego i frachtu w latach siedemdziesiątych właśnie z tego powodu.
Z kolei mniej frachtu oznacza mniejszą podaż, co z kolei oznacza wyższe ceny na wszystko. To straszny cykl. Chodzi o to, że powinieneś spodziewać się, że ceny gazu pozostaną bardzo wysokie (w zakresie 7 USD za galon) przez następny rok, a to wpłynie na WSZYSTKO, jeśli chodzi o Twój portfel i życie. Nie przywiązuj zbyt dużej wagi do ludzi, którzy twierdzą, że nadchodzi deflacja; nie w cenach artykułów pierwszej potrzeby, to nie jest.
W końcu brak popytu spowolni wzrost cen, ale dopiero wtedy, gdy będziemy znacznie wyższy niż obecna średnia krajowa wynosząca 5 dolarów za galon. A jeśli mieszkasz w stanie z wysokimi podatkami na gaz, takim jak Kalifornia, przygotuj się na dwucyfrowe koszty przy dystrybutorze.
-
Brandon Smith jest wydawcą Alt-Market.us i Wyprawa Dzika Grono. Obie publikacje są bardzo polecane przez JWR.